piątek, 27 listopada 2015

MÓJ MAŁY SEKRET

                                                                EPILOG
- Nie masz sumienia dziewczyno?! - pyta drżącym głosem gdy celuje do niej z pistoletu.
- A ty miałaś sumienie? Miałaś sumienie, kiedy odebrałaś mi wszystko co miałam? Moje szczęście? Mój skarb? Moje życie?
- Jesteś chora!
- Ja? Chora? Być może. Cóż, TY odebrałaś mi moje życie, ja odbiorę Twoje. - uśmiecham się ironicznie.
-Ale za nim to zrobię przypomnę Ci co zrobiłaś. Bo chyba nie pamiętasz. Chcesz? Oh. Jasne, że chcesz. - przesuwam fotel z białej skóry na przeciwko niej, siadam wygodnie obracając zwinnie broń w palcach i patrze na nią, klęczącą na podłodze, związaną i drżącą.
- A więc, było to tak:
Byli Sobie kiedyś dwoje bardzo szczęśliwych ludzi. Ona i On. Bardzo się kochali. Ona zrobiłaby dla niego wszystko. On uchyliłby dla niej nieba. Nie widzieli poza Sobą świata. Planowali swoją WSPÓLNĄ przyszłość, ślub, dzieci.. Rodzina. Ona była jego księżniczką a on-jej księciem. Lecz pewnego dnia coś się zmieniło. Chłopak zaczął robić się tajemniczy. Nie chciał rozmawiać z dziewczyną. Ewidentnie coś ukrywał. Jednak wieczorem gdy rozmawiali w końcu szczerze upewnił ją, że jest tylko i wyłącznie ona. Nikt inny. Tylko ona. Dziewczyna uspokoiła się i jeszcze bardziej uświadomiła sobie jak bardzo go kocha i że on ją też więc nie ma się czym martwić. Ufała mu bezgranicznie. Pięknie prawda? Powinnam zaraz napisać. I żyli długo i szczęśliwie lecz.. niestety. Na drugi dzień. Dziewczyna dowiedziała się, że chłopak ją zdradzał. Zobaczyła przez przypadek ich wiadomości.. Obrzydliwe wiadomości. Jej świat legł w gruzach. Z jej nieba spadły wszystkie gwiazdy. A jej słońce? Jej słońce znalazło INNE niebo. Próbowała z tym walczyć. Próbowała się pogodzić. Ale nie mogła. Jedna blizna, druga blizna, trzecia blizna... nieprzespane noce. Jednak "inne niebo" wiedziało, że słońce ma już swoje. Lecz mimo to, mimo to omamiło słońce i przyprowadziło do siebie nie interesując się co stanie się z pierwszym. Takim oto przykładem dziewczyna nie dała za wygraną. Musiała walczyć o swoje szczęście a nie wyobrażała sobie być szczęśliwa bez niego. Starała się. Próbowała odnowić relacje. Nie wyobrażała sobie bez niego życia.. Musiała coś zrobić żeby wrócił.. żeby wróciło jej szczęście.. jej skarb. Po kilku miesiącach okazało się że nowe „niebo" znudziło się słońcu. To był znak. Znak dla dziewczyny żeby działać. Odbudowywała relacje. Powoli odzyskiwała swojego księcia. Ale tamta znowu wróciła.. -Jeśli znowu zerwią kontakt to po kilku tygodniach znowu napisze... - pomyślała dziewczyna. Jedynym sposobem by w końcu o niej zapomniał to to by znikła.. Na zawsze. CIĄG DALSZY NASTĄPI. - zaśmiałam się.
- Jak myślisz. Co powinnam zrobić? Co zrobić byś znikła z jego życia na zawsze nie robiąc Ci krzywdy? Dałabym Ci pieniądze, dom, samochód. Cokolwiek byś znikła. Ale ty nie znikniesz prawda? Czego nie zrobię ty CIĄGLE BĘDZIESZ WRACAĆ i zatruwać mi i jemu życie! - znowu wycelowałam w nią.
- Nie.. Zrobię wszystko, tylko nie rób mi nic. Proszę.. - spogląda na mnie z dołu proszącymi oczami.
- Ah tak? Teraz prosisz? Teraz prosisz suko! Gdybyś myślała wcześniej i nie uwodziła go doskonale wiedząc, że kogoś ma to teraz nie siedziałabyś tu, przede mną. Wolałaś mi go odebrać! I musisz ponieść karę. - wymierzam..
- Nie! Przecież on już mnie nie chce. Jest z Tobą, wrócił do Ciebie! Nie mamy już ze sobą kontaktu! - nadal próbuje mnie przekonać.
- Jeszcze śmiesz podle kłamać. Wczoraj gdy brał prysznic a ja robiłam śniadanie przyszedł do niego SMS. Ciekawość wzięła górę. Przeczytałam i wiesz co zobaczyłam? Wiadomość od CIEBIE pozwolę sobie go zacytować. Ekhem - odchrypuję jakbym miała wygłaszać jakąś mowę i czytam. "Nie mogę o Tobie zapomnieć, nie mogę przestać myśleć. Proszę, spotkajmy się. Porozmawiajmy, dajmy sobie szansę. Na zawsze twoja K." . Oczywiście usunęłam wiadomość by nigdy jej nie przeczytał. Jesteś bezczelna. Wiesz, chciałam rozegrać to inaczej. Pozwolić Ci zaznać szczęścia z kimś innym a potem Ci to odebrać. Tak, jak odebrałaś to mi. Ale potem stwierdziłam, że po pierwsze nie zasługujesz nawet na odrobinę chwilowego szczęścia. A po drugie ty nigdy nie odczepisz się od niego. Gdybym Cię teraz uwolniła poszłabyś na policję albo do niego.. a wtedy nigdy bym go nie zobaczyła. Dobrze znam takie jak ty... - wstaje z tego jakże wygodnego fotela i stoję nad nią.. tak jakie to miłe uczucie gdy patrzysz na kogoś z góry.. zwłaszcza na takiego śmiecia. Podnosi na mnie swój błagalny wzrok i patrzy, patrzy i czeka.
- Wybacz skarbie. Pobawiłabym się z Tobą jeszcze ale nie mam czasu. Niedługo idziemy na kolację. Nie chcę się spóźnić. - jej źrenice powiększają się ze strachu a ja uśmiecham się z wyższością. Kucam przy niej, przykładam pistolet do jej skroni a drugą ręką przytrzymuje jej głowę.
- Oko za oko. Ząb za ząb. Zło za zło. Żegnaj maleńka.- szepcze jej do ucha po czym pociągam za spust. Rozległ się huk. Na szczęście byliśmy w jej domku letniskowym daleko od cywilizacji. Patrze jeszcze chwilę gdy wypływa z niej krew. Chciałam dać symboliczną kulkę w jej serce tak jak ona wymierzyła mi cios prosto w serce. Ale musiała dostać w głowę. Musi to wyglądać na samobójstwo.-rozwiązuje ją, wkładam pistolet do jej ręki i wstaję wycierając twarz lekko zabrudzoną od rozpryskanej krwi. Kładę na stoliku list pożegnalny napisany wcześniej przez nią. Zdejmuje rękawiczki, przebieram się w czyste ubrania. Wszystkie ślady dokładnie zacieram. Zakrwawione pakuje do torby. Jest godzina 19:00 na 20:30 mam kolacje z Natanielem. Nie mogę się doczekać. Patrze jeszcze w jej stronę po czym zamykam drzwi jeszcze raz zakładając jedną rękawiczkę by nie zostawić śladów na klamce i wychodzę.
Worek z brudnymi ubraniami pakuję do bagażnika. A raczej w niewielki schowek zrobiony w środku tylnej kanapy od strony bagażnika. Świetnie obmyślony plan Ai -mówię do siebie. Wsiadam do mojego żółtego New beatle i jadę do domu.
                                                                          ROZDZIAŁ I
Dojeżdżam pod dom. Wchodzę do środka zmęczona całymi tymi zdarzeniami. Idę wziąć gorącą kąpiel. Trochę rozmyślam nad tym co zrobiłam. Nie mam nawet wyrzutów sumienia. Może przyjdą z czasem.. Czy naprawdę jest coś ze mną nie tak? Wpatruję się w sufit zanurzona po uszy w przyjemnej, gorącej wodzie. Ciekawe kiedy ją znajdą. Meh. Pewnie będzie chciał iść na pogrzeb. Patrzę na zegarek. Jest godzina 20. Trochę się zasiedziałam. Wychodzę z wanny, otulam się ręcznikiem i idę do sypialni. Zakładam moją nową czarną, obcisłą, krótką i niezwykle seksowną sukienkę bez ramiączek kupioną specjalnie na tą okazje. Będziemy świętować. Ja moje małe zwycięstwo i my nasze nowe szczęście. Jeszcze ciemnoczerwona szminka, kreski na powiekach, perfumy i gotowe. Ubieram moje czarne szpilki i płaszcz. Dostaję SMS'a : „Czekam przed domem skarbie. Możesz wychodzić.” Biorę głęboki wdech, -Dziś wielki dzień – mówię do siebie i wychodzę do mojego słońca.
Przed domem stał On. Moje słońce, mój skarb, moja miłość. Mój Nataniel. Czekał na mnie oparty o swoje białe Audi z rękoma w kieszeni. Od razu je wyjął gdy zobaczył, że idę w jego stronę.
- Moja Ai! Jak zwykle wyglądasz pięknie. - chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie gdy tylko się zbliżyłam.
- Nataniel.. Ty też jak zawsze przystojny. - pocałowałam go w policzek – Więc gdzie mnie zabierasz?
- Zobaczysz. To niespodzianka. Wsiadaj bo się spóźnimy. – otworzył mi drzwi do samochodu i poczekał grzecznie aż wejdę do środka po czym wsiadł po swojej stronie.
Jechaliśmy już dobre pół godziny. Wiedziałam tylko, że to kolacja. Może coś szykuje? Wpatrywałam się przez okno samochodu w przemykający krajobraz wieczornego miasta. Zamyśliłam się, myślałam o tym co zrobiłam i co się z nią teraz dzieje, czy ktoś ją już znalazł? Mam nadzieję, że nie powiadomią Nataniela zbyt szybko bo to by nam tylko popsuło wieczór. Mój ukochany wyrwał mnie szybko z namysłów chwytając mnie za kolano i pociągając dłonią w górę do uda.
- Kochanie już jesteśmy. - Lekko podskoczyłam zdezorientowana. - Oh, dobrze. Wybacz zamyśliłam się. Gdzie jesteśmy?
- Wyjdź z auta to zobaczysz. - uniósł delikatnie brew po czym wyszedł by tym razem otworzyć mi drzwi auta. Gdy wyszłam obraz wydawał mi się znajomy. Było dość ciemno więc od razu nie rozpoznałam miejsca ale gdy tylko się przyjrzałam ujrzałam restauracje a jednocześnie hotel gdzie kilka lat temu byliśmy na weselu u jego rodziny. Wnętrze prawie w ogóle się nie zmieniło oprócz kilka innych dekoracji i odświeżonych ścian. Stolik mieliśmy już zamówiony. Wszystko przygotował. Nie spodziewałam się tego. Postarał się. Mój kochany. Usiedliśmy przy stoliku, kelner przyniósł menu, nalał wina, norma w każdych lepszych restauracjach. Szczerze, chyba wolałabym zwykły wypad na lodowisko i McDonald'sa nie lubię takich oficjalnych kolacji ale chyba miał jakiś powód by taką zorganizować więc doceniam i się cieszę. Zamówiliśmy dania, kelner je przyniósł więc zabraliśmy się za jedzenie.
- Więc.. jaka to okazja na zorganizowanie tak wykwintnej kolacji? Hm? - pytam lekko rozbawiona.
- Cóż.. - mina mu poważnieje, ciągnie dalej. - Dobrze wiesz, że zrobiłem dużo rzeczy, z którym nie jestem dumny i, które lepiej żeby się nie wydarzyły ale czasu nie cofnę, mogę jedynie powoli naprawiać swój błąd. Przeżyliśmy razem różne chwile, dobre i te złe, mam też świadomość ile razy Cię zraniłem ale mimo to się nie poddawałaś, walczyłaś i byłaś przy mnie nawet gdy tak strasznie Cię raniłem i nie zasługiwałem nawet na twoje zainteresowanie.
- Nataniel.. Ja.. - Ćśśś – przerwał mi. - Maleńka daj mi dokończyć. Przez te kilka lat naszej znajomości, tego co dla mnie robiłaś i byłaś pomimo wszystko zrozumiałem.. Jak bardzo Cię kocham, i że nie chce nigdy więcej Cię stracić. - zamknął oczy na sekundę i wziął głęboki wdech. Dlatego zostań ze mną już na zawsze.. jako moja żona. - wyciągnął z kieszeni czerwone kwadratowe pudełeczko, wstał, uklęknął przede mną i otworzył je, w środku w białej atłasowej poduszeczce leżał piękny, złoty pierścionek z dużym okrągłym brylantem. - Ai.. Wyjdziesz za mnie?
Łzy napłynęły mi do oczu. Boże.. To najlepszy dzień w moim życiu. Nareszcie doczekałam się tej chwili. Nareszcie spełniło się to o czym zawsze marzyłam od kiedy go poznałam. Właśnie dziś, właśnie teraz, w tej chwili. Ja, Ai. Narzeczona Nataniela MOJEGO ukochanego.. Pomimo zdrady, pomimo ran, Ja zawsze będę przy Tobie trwać.. 
- Ai? Kochanie wszystko w porządku? - mina mu zrzedła. Ocknęłam się z chwilowej zadumy. Patrzę na niego chwilę po czym wprost wykrzykuje. - Boże, tak! Tak! Tak! - Serce wali mi jak młotem, Nataniel wsuwa mi pierścionek na palec, po czym wstaje a ja z nim, inni goście restauracji biją brawa, wieszam mu się na szyję. - Tak strasznie Cię kocham. - mówię.
- Ja Ciebie też. Już nigdy nic przed Tobą nie ukryję, nigdy nie będę miał przed Tobą żadnych tajemnic, tak jak Ty przede mną. Tak się cieszę. - Natt, tuli mnie a ja pobladłam słysząc te słowa.. dobrze, że mnie teraz nie widział gdy byłam przytulona.. - Tak... żadnych tajemnic...